Jeszcze kilka lat temu transformacja cyfrowa była postrzegana głównie jako proces unowocześniania firm – szansa na poprawę efektywności, zwiększenie innowacyjności i poprawę konkurencyjności. Dziś zyskuje znacznie szerszy wymiar. Technologia stała się instrumentem realnej władzy, a także środkiem do utrzymania bezpieczeństwa. W świecie coraz bardziej zależnym od danych, mocy obliczeniowej i cyfrowych narzędzi, to właśnie poziom zaawansowania technologicznego zaczyna decydować o geopolitycznym układzie sił. Polska, jeśli chce liczyć się w tej nowej rzeczywistości, musi zająć jasne stanowisko i zaprojektować ambitną strategię.
Technologia jako instrument władzy
Współczesna rywalizacja między mocarstwami odbywa się nie tylko w sferze militarnej czy surowcowej, ale także – a może przede wszystkim – cyfrowej. Dane, algorytmy, chipy, sieci 5G i systemy sztucznej inteligencji stały się narzędziami kontroli, wpływu i dominacji. Wystarczy spojrzeć na Chiny, które wdrożyły system „zaufania społecznego”. Jest to zaawansowany system nadzoru, wykorzystujący rozwiązania takie jak rozpoznawanie twarzy czy AI do śledzenia, monitorowania i oceny obywateli.Umożliwia to państwu i powiązanym firmom technologiczno-państwowym na niemal nieograniczony dostęp do danych obywateli. Te z kolei są wykorzystywane do trenowania zaawansowanych modeli sztucznej inteligencji, dając Chinom istotną przewagę nad USA i UE, gdzie obowiązują znacznie bardziej restrykcyjne regulacje dotyczące danych obywateli.
Stany Zjednoczone dostrzegły strategiczne znaczenie półprzewodników w budowaniu konkurencyjnej gospodarki. Półprzewodniki są fundamentem do rozwoju takich technologii jak AI, a jednocześnie gwarantem autonomii technologicznej i niezależności produkcji od krajów Azji Wschodniej, Już w sierpniu 2022 roku uchwaliły ustawę CHIPS and Science Act, w ramach której przewidziano 280 miliardów dolarów inwestycji, z czego 52 miliardy trafią bezpośrednio na rozwój krajowej produkcji półprzewodników. W odpowiedzi Chiny nie tylko wspierają swoich czempionów (jak SMIC – Semicondactor Manufacturing International Corporation, ale tworzą alternatywny ekosystem, który ma zapewnić cyfrową suwerenność i uniezależnić je od zachodnich technologii – m.in. poprzez rozwój systemu operacyjnego HarmonyOS, który zastąpił system Android po wprowadzeniu amerykańskich sankcji i budowę chińskich procesorów, co zostało zawarte w strategii „Made in China 2025”
Na Starym Kontynencie również dostrzega się wagę cyfrowej niezależności oraz traktuje technologie jako obszar strategiczny. Unia Europejska przyjęła pakiet regulacyjny: Digital Markets Act (DMA), Digital Services Act (DSA) czy EU Chips Act, który ma chronić użytkowników, zwiększyć konkurencyjność technologiczną UE i uniezależnić od amerykańskich oraz chińskich gigantów.
Europa nie buduje własnych technologicznych monopolistów na wzór Google czy Alibaba, za to próbuje kształtować warunki gry przez regulacje. Przykładem może być ograniczenie dostępu do danych Europejczyków przez rozporządzenie ogólne o ochronie danych osobowych (RODO), czy zredukowanie monopolistycznej pozycji tak zwanych „gatekeeperów”. Warto przywołać dwie kluczowe regulacje. Akt o rynkach cyfrowych (DMA) zmusza pozaeuropejskich gigantów do otworzenia ekosystemu na inne rozwiązania (na przykład instalowanie innych sklepów z aplikacjami na iPhonie). Z kolei, akt o usługach cyfrowych (DSA) wprowadza odpowiedzialność za treści i dezinformację, na przykład przez obowiązek przejrzystości algorytmów rekomendujących treści i produkty.
UE kontra USA i Chiny – asymetria i protekcjonizm
Filozofia cyfrowej polityki w Unii Europejskiej zasadniczo różni się od tej przyjętej w USA i Chinach. Dwa największe mocarstwa wspierają swoje firmy za pomocą instrumentów protekcjonistycznych, takich jak: subwencje, zakazy eksportu czy narodowe strategie AI5. Unia stawia na konkurencyjność i regulacje chroniące obywatela.
W efekcie trudno o stworzenie europejskiego odpowiednika Google’a, Apple’a czy Huawei. Dodatkowo utrudnia to fragmentaryzacja rynku UE – różne przepisy podatkowe, językowe czy logistyczne sprawiają, że żaden europejski startup nie osiągnął jeszcze skali porównywalnej z globalnymi monopolistami technologicznymi pochodzącymi z USA czy Azji. Brak europejskich gigantów i tłumiona możliwość skalowania firm w obrębie UE to jeden z głównych powodów odpływu startupów do USA.
Komisja Europejska wskazuje w raporcie JRC (Joint Research Centre), że nawet 30% europejskich jednorożców decyduje się na relokację poza Europę. Najbliższy przykład z naszego podwórka to startup Booksy, który już na wczesnym etapie relokował główną siedzibę do USA. Mamy więc do czynienia ze strukturalną słabością Europy w tworzeniu cyfrowych czempionów, która prowadzi do zjawiska drenażu innowacji – obiecujące startupy rodzą się w UE, a w fazie skalowania przenoszą się do Stanów Zjednoczonych. Tam czekają na nich większe fundusze VC, jednolity rynek i infrastruktura, która pozwala stać im się kolejnym technologicznym gigantem.
Inwestycje zmieniające układ sił
Cyfrowa rywalizacja nie toczy się tylko na poziomie regulacji. Realną siłę buduje się poprzez inwestycje – i to inwestycje na niespotykaną wcześniej skalę.
Microsoft buduje w Teksasie jedno z największych centrów danych na świecie, warte ponad 1,4 miliardów dolarów. Google ogłosiło inwestycję na ponad miliard dolarów w kampus AI w Londynie. Arabia Saudyjska, planując zostać globalnym liderem w zakresie AI, powołała fundusz o wartości 14,9 miliardów dolarów. A UE przeznaczyła na ten cel aż 200 miliardów euro w ramach inicjatywy InvestAI.
Te działania nie służą jedynie rozwojowi gospodarczemu. Mają także charakter strategiczny – pozwalają zabezpieczyć dostęp do danych, zbudować niezależność i zapewnić wpływ w międzynarodowym łańcuchu wartości. Państwa, które posiadają własne centra danych, kompetencje inżynierskie i suwerenną infrastrukturę cyfrową, zyskują przewagę trudną do nadrobienia.
Polska na tle globalnych trendów: silne strony i luki
Polska nie może konkurować z największymi gospodarkami pod względem skali inwestycji, ale posiada atuty, które – odpowiednio rozwinięte – mogą zapewnić jej stabilne miejsce w cyfrowym świecie.
Polska posiada silne zaplecze kadrowe z branży IT. Według raportu HeckerRank z 2023 roku jesteśmy jednym z liderów Europy pod względem liczby wysoko wykwalifikowanych programistów. Polscy specjaliści pracują w zespołach badawczo- -rozwojowych największych firm technologicznych świata – od Doliny Krzemowej po Singapur.
W Polsce jest realizowanych coraz więcej inwestycji w infrastrukturę cyfrową – trwa budowa nowoczesnych centrów danych. Można tu przywołać choćby inwestycje firmy EgdeConneX czy operatorów cyfrowych, jak Netia czy Orange. Rozwija się sieć światłowodowa i 5G, a rynek e-commerce i fintechów zyskuje na znaczeniu. Rozwój cyfrowy to domena nie tylko sektora prywatnego. Również administracja publiczna konsekwentnie zmierza w kierunku cyfrowego państwa. System m-Obywatel, Krajowy System e-Faktur (KSeF), usługa e-Doręczeń czy rozwój portalu gov.pl pokazują, że państwo potrafi wdrażać kompleksowe projekty cyfrowe z realnymi korzyściami dla obywateli i firm.
Czego w Polsce wciąż brakuje?
Aby skutecznie uczestniczyć w cyfrowej rewolucji, musimy zmierzyć się z wyzwaniami, które dziś hamują nasz rozwój.
Sektor MŚP, choć liczny i istotny dla gospodarki, nie jest liderem cyfryzacji. Zgodnie z danymi KE, w 2023 roku zaledwie 55% polskich MŚP korzystało z podstawowych narzędzi cyfrowych (np. systemów ERP, CRM czy usług chmurowych), a tylko 18% wdrażało bardziej zaawansowane rozwiązania (automatyzacja, AI, big data). Barierą są nie tylko koszty, ale też brak kompetencji i strategii. Wciąż dostrzegamy także niską absorpcję technologii przez przemysł, zwłaszcza w sektorach tradycyjnych, jak budownictwo, rolnictwo, produkcja niskoseryjna. Firmy często deklarują, że nie widzą bezpośrednich korzyści z transformacji albo nie mają dostępu do doradztwa. Zwracają uwagę, że brakuje dopasowanej formy finansowania cyfryzacji firm.
To bariery po stronie przedsiębiorstw. A jak wygląda sytuacja z szerszej, gospodarczej perspektywy? Wciąż nie mamy w Polsce dużych firm cyfrowych, gotowych do skalowania. Polski system rozwoju innowacji dość skutecznie wspierał powstawanie nowych startupów. Niewiele z nich przechodzi jednak na poziom „scale-upów”, które mogłyby konkurować na rynkach międzynarodowych. Potrzebujemy silniejszych mechanizmów wsparcia dla ekspansji zagranicznej, konsolidacji i komercjalizacji deep techu.
Nie można też pominąć kwestii edukacji cyfrowej, która nie nadąża za zmianami technologicznymi. Bez inwestycji w ludzi nie nadrobimy dystansu technologicznego.
Jak BGK wspiera transformację cyfrową – i co może jeszcze zrobić?
Bank Gospodarstwa Krajowego już dziś aktywnie wspiera cyfrową transformację polskich przedsiębiorstw. Finansujemy projekty z zakresu przemysłu 4.0, automatyzacji, cyfrowej obsługi klientów, bezpieczeństwa IT i wdrażania AI. Na zlecenie marszałków województw wdrażamy w regionach preferencyjne pożyczki unijne, m.in. na projekty cyfrowe. Udzielamy gwarancji, które na preferencyjnych warunkach zabezpieczają finansowanie dla projektów związanych z transformacją cyfrową czy zieloną transformacją. We współpracy z PFR Ventures wdrażamy wejścia kapitałowe, finansowane z unijnego programu Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki. Pieniądze, poprzez utworzone fundusze inwestycyjne, będą wspierać rozwój innowacyjnych firm.
Zakończyliśmy nabór na pożyczki przeznaczone na inwestycje w nowoczesne technologie. W puli było 2,8 miliarda złotych ze środków KPO. Dzięki wsparciu, polskie podmioty publiczne i prywatne będą mogły finansować wdrożenie zaawansowanych rozwiązań cyfrowych, jak sztuczna inteligencja, oraz budowę i modernizację infrastruktury ICT, jak centra danych. BGK jako państwowy bank rozwoju, angażuje się również w projekty strategiczne, które mają na celu rozwój zaawansowanych technologii cyfrowych. Przykładem jest porozumienie w sprawie powołania Rady Funduszy Sztucznej Inteligencji, podpisane 7 lipca wspólnie z innymi sygnalistami, w gronie których znalazły się kluczowe resorty, takie jak Ministerstwo Cyfryzacji, Ministerstwo Obrony Narodowej czy PFR. Bank będzie pełnił funkcję doradczą w szczególności w obszarze finansowania i rekomendacji nowych form wsparcia.
Cyfrowa transformacja to dziś znacznie więcej niż technologia. To narzędzie wpływu, źródło przewagi i gwarancja suwerenności. Polska ma solidne podstawy, by odegrać ważną rolę w cyfrowym świecie – ale musi działać szybko, konsekwentnie i z rozmachem. Potrzebujemy koalicji: państwa, sektora prywatnego, nauki i instytucji finansowych.
W BGK wierzymy, że technologia to nie cel sam w sobie, lecz środek do budowania bardziej odpornej, innowacyjnej i silniejszej Polski. Dlatego jesteśmy gotowi wspierać cyfrową transformację – dziś i w przyszłości.
Ksawery Stojak
Menadżer Zespołu Transformacji Cyfrowej Przedsiębiorstw
Tekst powstał przy współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Artykuł ma charakter informacyjny oraz marketingowy.
Więcej informacji znajdziesz na: www.bgk.pl, w zakładce: https://www.bgk.pl/cyfryzacja-bgk

Bank Gospodarstwa Krajowego to polski bank rozwoju, jedyna taka instytucja w kraju. BGK wspiera zrównoważony rozwój społeczno-gospodarczego Polski. Współpracuje z sektorem publicznym i samorządowym. Wspiera budowę mieszkań, rozwój infrastruktury i przedsiębiorczości, w tym ekspansję zagraniczną polskich firm. Finansuje inwestycje o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa kraju.
Artykuł ukazał się we wrześniowym wydaniu „Business HUB”.
Wersja online numeru do pobrania: TUTAJ.