Energia ze słońca wciąż opłacalna
Fotowoltaika – czy to się wciąż opłaca? Takie pytanie z końcem ubiegłego roku zadawało sobie wielu potencjalnych inwestorów wraz z nowelizacją ustawy o OZE, która zacznie obowiązywać w Polsce już od kwietnia. Odpowiedź brzmi: tak – ta technologia ma przed sobą wciąż dobre perspektywy rozwoju.

Zwłaszcza, że powinna stanowić alternatywę dla węglowodorów, które w kontekście ostatnich wydarzeń stały się elementem geopolitycznej układanki na arenie międzynarodowej. OZE postrzegane jako element realizacji założeń polityki klimatycznej, wyrasta na „pełnoprawną” składową miksu energetycznego, która przy zapewnieniu odpowiednich regulacji prawnych wzmocni dywersyfikację źródeł energii w ujęciu krajowym, regionalnym, ale też w odniesieniu do np. stref ekonomicznych, przedsiębiorstwa czy też domu.
Dotychczasową skalę rozwoju OZE należy ocenić jednoznacznie pozytywnie. W przeciwieństwie do wiatraków, które przeżyły okres ograniczeń ustawowych, fotowoltaika cieszyła się względnym spokojem, wyrastając niepostrzeżenie na solidnego uczestnika miksu energetycznego. Widok hal przemysłowych, budynków komercyjnych, obszarów przyfabrycznych pokrytych dywanem modułów, stał się elementem krajobrazu.
– Widzieliśmy już takie rzeczy na Zachodzie, kiedy ponad 10 lat temu zaczynaliśmy naszą przygodę z fotowoltaiką, współpracując z wieloma firmami, w tym wiodącymi deweloperami tej branży. Było dla nas oczywiste, że trend ten dojdzie również do naszego kraju – mówi Dariusz Walkowiak, właściciel EnergiaPort.
Główne czynniki wzrostu inwestycji w Polsce
Ministerstwo Klimatu i Środowiska podaje, że w ciągu zaledwie 5 lat moc instalacji OZE w Polsce wzrosła blisko dwukrotnie. Na koniec września 2021 r. wynosiła ona ponad 15 200 MW. To wartość trzykrotnie większa niż moc zainstalowana Elektrowni Bełchatów, czyli największej elektrowni w Europie, która odpowiada za produkcję ok. 20% energii elektrycznej w naszym kraju. Najbardziej dynamicznie rozwijającą się technologią OZE jest fotowoltaika. Od grudnia 2015 r. do września 2021 r. moc zainstalowana fotowoltaiki wzrosła blisko 60-krotnie ze 108 MW do 6 304,2 MW.
Warto przypomnieć, że dynamika wspomnianego wzrostu spowodowana była kilkoma czynnikami.
Pierwszy, technologiczny, to nieustannie wzrastająca efektywność kolejnych generacji paneli fotowoltaicznych. Drugim, niemniej ważnym czynnikiem, była kwestia regulacji prawnych. Dzięki wsparciu państwa możliwe było dofinansowanie inwestycji w ramach rządowych programów, takich jak np. „Mój prąd” czy ulgi podatkowej, dającej prawo do odliczeń od podatku dochodowego, wprowadzenie pojęcia Prosumenta, który jako klient indywidualny lub przedsiębiorstwo produkował energię elektryczną, wykorzystywał na bieżące potrzeby oraz magazynował w sieci elektroenergetycznej, oddając od 20 do 30 procent z każdego „niezagospodarowanego” kilowata. Trzecim, być może nie tak oczywistym czynnikiem, była wypadkowa realizowanej polityki państw członkowskich w zakresie źródeł wytwarzania energii krajów wspólnoty, zmierzającej do konsekwentnego ograniczania emisji CO2 poprzez planową rezygnację z węglowodorów. Historyczne powiazanie źródeł energii na terenie Polski z paliwami kopalnymi prowadziło do zauważalnych zwiększonych kosztów zakupu energii, co realnie wpływało na zasobność portfeli klientów indywidualnych, ale również stanowiło swego rodzaju alert dla wszystkich, którzy w ramach prowadzonych przedsięwzięć biznesowych zmuszeni byli do angażowania dodatkowych środków na zakup energii.
Oczywiście, otwartość rynków finansowych i gotowość do „partycypowania” dostrzegalnej w ostatnich latach transformacji energetycznej wzmocniła ten proces. Podobnie jak energetyczny CSR, który staje się elementem skutecznie wyróżniającym podmioty gospodarcze, jako identyfikujące się z oczekiwaniami odbiorców usług i produktów.
Net-billing zamiast net-meteringu
Przyjęty projekt nowelizacji ustawy o OZE z dnia 29.10.2021 roku wywołał wiele pytań związanych z opłacalnością inwestowania w fotowoltaikę. Chodziło przede wszystkim o zmianę związaną z funkcją prosumenta.
– Nowa ustawa o OZE likwiduje sposób rozliczenia prosumenta z zakładem energetycznym na zasadzie barteru, opartym na systemie opustów. Zamiast tego wprowadza system, którego nieodbiegające w znacznym wymiarze modele spotykane w pozostałych krajach wspólnoty europejskiej: oparty na wartości energii w momencie jej wytworzenia po średniej cenie z ostatniego miesiąca na Rynku Dnia Następnego – wyjaśnia Maciej Lasota, Właściciel EnergiaPort.
Oszacowana w ten sposób wartość energii to tzw. depozyt prosumencki. Wartość ta będzie odnotowywana na koncie prosumenta i pomniejszana o wartość pobranej przez niego energii z sieci. Z depozytu prosumenckiego będzie można skorzystać w ciągu roku od jego wytworzenia. Zgodnie z przyjęta ustawą, od 30 czerwca 2022 roku prosumenci mają być rozliczani według zasad net-billingu, a energia ma być sprzedawana po cenie rynkowej miesięcznej. Od 1 lipca 2024 roku cena energii wprowadzanej przez prosumentów do sieci ma być wyznaczana dla poszczególnych, elementarnych okresów rozliczeniowych – godzinowych. Oznacza to wprost, że w ostatecznej wersji net-billingu prosumenci będą korzystali z tego, że instalacje fotowoltaiczne produkują prąd wtedy, kiedy energia jest najdroższa.
Bezprecedensowy rozwój fotowoltaiki, szczególnie w ujęciu niedawnej definicji Prosumenta, doprowadził do pominięcia szeroko rozumianej rzetelnej debaty o przyszłości OZE, która powinna poprzedzić kroki ustawodawcze, na rzecz emocjonalnej licytacji przyszłych strat. Należy jednak pamiętać, że jednym z celów nowelizacji jest implementacja przepisów dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/944 z dnia 5 czerwca 2019 r. w sprawie wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej oraz zmieniająca dyrektywę 2012/27/UE. Dyrektywa ta stanowi część pakietu środków mających na celu utrzymanie konkurencyjności Unii – tzw. Pakietu Zimowego. W tym kontekście działania polskiego ustawodawcy wprowadzają do naszego „elektroenergetycznego słownika” szereg pojęć kluczowych oraz otwierają przestrzeń do demokratyzacji źródeł energii. Prosumenci przestaną być tylko i wyłącznie pojedynczymi elementami rynku energii, ale staną się aktywnymi uczestnikami, którzy zyskali narzędzie do gry rynkowej. Instalacje prosumenckie działające w nowym systemie, które wytwarzają nadwyżki energii, będą np. agregowane oraz łączone w tzw. wirtualne elektrownie. Energia elektryczna pochodząca z nadwyżek wytworzonych w zagregowanych mikroinstalacjach będzie następnie sprzedawana na rynku, stając się dostępną dla podmiotów gospodarczych, które (zgodnie z przyjętą polityką) powinny lub muszą wybierać energię pochodzącą z OZE. Innymi definicjami zrywającymi z dotychczasowym paradygmatem miejsca w odniesieniu do fotowoltaiki są: prosument wirtualny energii odnawialnej oraz prosument zbiorowy energii odnawialnej – co w perspektywie najbliższych lat wprowadza na rynek nowych i aktywnych uczestników. Po pierwsze podmioty, które będą mogły produkować energię na własne potrzeby w miejscach niezwiązanych bezpośrednio z miejscem poboru. Po drugie, umożliwią dostęp do energii z OZE osobom, które ze względu na miejsce zamieszkania nie mogły świadomie włączyć się w energetyczną transformację.
Przepisy zmieniające dotychczasowy stan prawny wprowadziły również szereg rozwiązań znoszących utrudnienia inwestycyjne – szczególnie w odniesieniu do małych instalacji fotowoltaicznych, które „nabrały” bardziej racjonalnej mocy od 50 kW do 1 MW i umożliwiły pełnoprawne uczestnictwo w procesie demokratyzacji źródeł energii.
Obopólna korzyść
Zdaniem właścicieli firmy EnergiaPort niezmiennym czynnikiem, który zdecyduje o rozwoju rynku oraz skutecznej realizacji planu wdrożenia OZE na gruncie przedsiębiorstwa, jest jakość świadczonych usług będących wypadkową doświadczenia i zabezpieczenie każdego elementu procesu inwestycyjnego.
– Oprócz rzetelnych podmiotów na rynku, przestrzegających wszelkich wymagań technologicznych, spotkać można niestety i takie firmy, które realizują instalacje w sposób daleki od profesjonalizmu, a przede wszystkim zagrażający bezpieczeństwu samych klientów – mówi Maciej Lasota.
– Naszym zdaniem rozwiązaniem tego problemu jest wprowadzenie obowiązkowych polis dla firm z branży fotowoltaicznej. Na Zachodzie jest to standardowa procedura. Wielokrotnie podczas realizacji zagranicznych projektów byliśmy zobowiązani do posiadania takiego właśnie ubezpieczenia.
Wejście na rynek polski utwierdziło nas w przekonaniu, że Inwestorzy oczekują realnego doradztwa oraz wskazania najefektywniejszej i niekoniecznie najdroższej drogi wdrożenia fotowoltaiki. Dlatego też, odnosząc się do naszego 10-letniego doświadczenia z rynków europejskich, podjęliśmy strategiczną decyzję o nawiązaniu współpracy z podmiotami realizującymi kompleksowe doradztwo i obsługę projektów inwestycyjnych dla dużych i średnich zakładów przemysłowych. Z jednej strony, pozwala nam to na połączenie kompetencji zespołów, które są wyspecjalizowane w bardzo wąskich obszarach prowadzonych działalności, z drugiej strony współpracy koncentrują się na zadaniach, które stanowią ich najwartościowszy CORE. A my naprawdę wiemy, jak realizować inwestycje sięgające 18 000 modułów na jednym dachu – podsumowuje Dariusz Walkowiak.