Honorowy Prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, Tadeusz Donocik składa serdeczne podziękowania za udział w uroczystości pogrzebowej, swojej Matki Śp. Emilii Donocik, wspomina także Jej drogę życiową.

 

W dniu 20 grudnia 2020 roku zmarła moja kochana Mama – Emilia Donocik.

 

Truizmem jest twierdzenie, iż odejście Matki jest powodem głębokiego przeżycia i bez względu na Jej wiek wzbudza żal, smutek i nie dające się opanować ani przygasić przygnębienie, a nawet przeżycie rodzaju traumy.

 

Dlatego też z wielką wdzięcznością szczególnie moi BRACIA – Grzegorz, Marian, Ziutek i ja – pragniemy tą drogą wrazić głębokie podziękowanie za okazane wyrazy współczucia, a szczególnie za udział w uroczystościach i ceremoniach pogrzebowych, które odbyły się w Kościele Parafialnym Pw. Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej, a następnie na Cmentarzu przy Kościele Parafialnym Świętej Katarzyny w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie została pochowana obok swojego Męża Władysława i Syna Jacka.

 

Ze względu na religijny charakter ceremonii, pragniemy serdecznie podziękować Proboszczowi Parafii, z którą nasza Mamusia była od niemal zawsze związana głęboką wiarą i praktykami religijnymi, Księdzu Marianowi Frelichowi.

 

Księże Proboszczu, dziękujemy jednocześnie za słowa podkreślające ofiarność i zaangażowanie Mamusi w prace przy parafialnych Zespołach Charytatywnych, a nadto Jej pogodne i życzliwe nastawienie do ludzi. SERDECZNE PODZIĘKOWANIA kierujemy do Głównego Celebransa Uroczystości, Ks. Kanonika dra habilitowanego Andrzeja Nowickiego, Duszpasterza Środowisk Gospodarczych Archidiecezji Katowickiej, Proboszcza Katowickiej Prokatedry P.W. Świętych Piotra i Pawła, Dziekana Dekanatu Katowice Śródmieście. Dziękujemy serdecznie za udział w koncelebrze i modlitwę wieloletniemu Duszpasterzowi Środowisk Gospodarczych, Księdzu Stanisławowi Juraszkowi, oraz Wikariuszowi z Parafii Zawierciańskiej, Księdzu Marcinowi Wardal.

 

Księże Profesorze, przygotowana i wygłoszona Homilia raz jeszcze uświadomiła nam aspekty sensu naszego doczesnego życia. Głębia, a jednocześnie jasny przekaz przesłania, zdaniem uczestniczących, nadało Ceremonii głęboki sens transcendentalny.

 

Naszą serdeczną  wdzięczność przekazujemy Władzom Miasta z Burmistrzem Panem Marianem Błachutem na czele. Kierownictwu i Licznym Przedstawicielom Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach na czele z Panem Prezesem Tomaszem Zjawionym oraz Prezesem Delegatury Izby w Czechowicach-Dziedzicach, Wiceprezesem Tytularnym Izby Panem Wiesławem Pochopieniem.

 

Serdeczne podziękowania kierujemy do Rodziny dalszej i bliższej, do Wnuków i Prawnuków zmarłej, do Sąsiadów, do naszych Przyjaciół, Koleżanek i Kolegów.

 

Dziękujemy Wszystkim, którzy swoją obecnością lub bliskością duchową pomogli nam godnie pożegnać naszą wspaniałą Mamusię.

 

 

Tadeusz Donocik

 

 

 

Poniżej fragmenty mojego wystąpienia w Kościele, będące formą podziękowania Jej, w imieniu Moich Braci i moim, za wszystko, co nam ofiarowała.

 

„Drodzy Uczestnicy tego uroczystego pożegnania niezwykłej Kobiety, jaką była nasza Mamusia.

 

W realizacji zadań i wyzwań naszego życia, My wszyscy „ jedziemy tym samym pociągiem”. Pociągiem życia.

 

Używając oczywistej przenośni, dzisiaj z tego pociągu, pociągu Jej życia wysiadła nasza Matka. Moja Matka, Matka Moich Braci Grzegorza, Jacka, Marysia i Ziuteczka.

 

Jej pociąg dojechał do „Stacji końcowej”, 2 miesiące temu ukończyła 95 lat. Żyła więc, relatywnie dosyć  długo. I za to dziękujemy dziś Panu Bogu.

 

Dziękujemy dzisiaj Panu Bogu za Dar życia –   za Jej i nasze życie.

 

Urodziła nas 5 chłopaków, żywych i ruchliwych, łobuzowatych i wszędobylskich.

 

Po zajęciach w szkole, niemal bez przerwy grających w piłkę lub uprawiających różne odmiany sportu i gimnastyki podwórkowej.

 

Chcąc zwiększyć nasze zainteresowanie uczeniem się, wraz z Ojcem, niemal „tłukli” nam do głowy konieczność uczenia się i takiego przygotowania się do życia, by móc liczyć na siebie. Rodzice często uświadamiali nam, że tylko poprzez naukę i studia możemy cokolwiek w życiu osiągnąć i stworzyć sobie, wypracować tytuł do uczciwego oraz godnego życia.

 

Rodzice wykształcili nas, całą piątkę, wychowali, nauczyli dobrze pojętego patriotyzmu, nauczyli kochać, ludzi i wpoili zdrowo pojętą pobożność.

 

Mamusia odegrała w tym dziele, ukształtowania naszych osobowości wyjątkową i znaczącą rolę. Nauczyła nas szanować Rodzinę, jako pierwsza pokazała znak krzyża, biorąc nasze małe wówczas jeszcze ręce, uczyła nas i niejako oswajała ze znakiem Krzyża, symbolem naszej wiary i  nieśmiertelności naszej duszy.

 

„Moja Matko, Mój Ojcze, mój Bracie – jakież to było ważne, w ukształtowaniu nas, gdy jak pamiętam robiliśmy ten znak krzyża razem, w codziennej wieczornej modlitwie”.

 

To Ona uczyła nas liderowania w naszym naturalnym środowisku, w naszym otoczeniu, prowadząc nas o piątej rano lub wcześniej, na roraty, byśmy będąc pierwszymi, mogli w nagrodę przesunąć, figurkę Pana Jezusa o kolejny stopień. Była to nauka uczciwej rywalizacji.

 

To wszystko, o czym mówię i co z pamięci jako przykłady przywołuję, nie jest w stanie oddać specyficznych relacji, jakie między nami powstawały, a dotyczyły one więzi uczuciowych, specjalnie zrodzonych uczuć miłości i wdzięczności, jakie powstają w dobrze pojętych relacjach między Matką a Synem – w naszym przypadku – między naszą Mamusią a Jej SYNAMI.

 

Mamusia była osobą niezwykle skromną, nigdy nie myślała o sobie. Zawsze na pierwszym miejscu stawiała nas – Synów, Ojca, Dziadków, pozostałych krewnych.

 

Chcąc sprostać obowiązkom wynikającym z „prowadzenia domu”, praktycznie jedyną Jej aktywnością pozarodzinną, była praca charytatywna w przy-parafialnych Zespołach Charytatywnych. Wiedziała, że chociaż żyliśmy skromnie, to w naszej małej miejscowości było wiele rodzin i pojedynczych osób, które były jeszcze bardziej potrzebujące.

 

Tak było przez całe lata, do niedawna jeszcze. Krępowało ją otrzymywanie – uskrzydlała możliwość udzielenia pomocy i wsparcia. Jak często mogła, chodziła do kościoła, przystępując do Komunii Świętej.

 

W swoim codziennym praktykowaniu i codziennym różańcu znajdowała motywację do nieludzkiego nieraz wysiłku, by sprostać wyzwaniom, których los Jej nie oszczędzał.

 

Prawdziwym egzaminem z dojrzałości życiowej i religijnej była śmierć syna Jacka – naszego, nieodżałowanej pamięci Brata.

 

Miał wówczas 27 lat, młody lekarz, laureat pierwszej –  wtedy utworzonej w Polsce Nagrody, Primus Inter Pares. Ta tragiczna śmierć umocniła obojga Rodziców w wierze i zbliżyła jeszcze bardziej do praktyk religijnych.

 

Pragnę jednak podkreślić, że wiarę i uczestnictwo w nabożeństwach, Rodzice umieli odróżnić od robienia czegokolwiek na pokaz. Byli prostymi ludźmi, w sensie stosunku do życia, szacunku do jego wartości, w postrzeganiu tego co dobre, a co złe, co szlachetne, a co niegodne człowieka.

 

Ta umiejętność postrzegania i stosowania w życiu tak zhierarchizowanego systemu wartości, miała  również olbrzymi wpływ na wychowanie nas – Synów.

 

Nie zawsze też umieliśmy sprostać tej wysoko założonej poprzeczce. Za ten brak umiejętności, czasami wręcz za niechęć sprostania Twoim oczekiwaniom, stojąc dzisiaj nad trumną z Twoim Ciałem, Pragnę Cię Kochana Mamusiu przeprosić, w imieniu własnym i moich Braci.

 

Przepraszamy Cię raz jeszcze, za wszystkie uchybienia, za przyczynianie się do Twojego zasmucenia i zatroskania ponad miarę.

 

Twoja wyjątkowość polegała na łączeniu dbałości o nas w sensie materialnym z równoczesną dbałością o nasze wnętrze, a szczególnie nasz stosunek do innych ludzi, nasze wykształcenie, postrzeganie świata i stosowanych w życiu wartości uniwersalnych. Bardzo przy tym chciałaś, byśmy byli porządnymi ludźmi.

 

Swoim życiem, postępowaniem, codziennymi relacjami z nami  – swoją najbliższą rodziną, sąsiadami, współmieszkańcami naszego, coraz piękniejszego miasta, dawałaś osobisty, dobry przykład.

 

 

Nasza Ukochana Mamusiu. Jestem przekonany, że odeszłaś jako osoba spełniona, jako osoba, która z bezprzykładną godnością, spełniła swoją życiową misję.

 

Pragnę raz jeszcze podziękować, za udział wszystkich Państwa w tej podniosłej, acz wyjątkowo smutnej uroczystości, przeprowadzanej w okresie dziesiątkującej nas pandemii, która wymusiła na administracji państwowej zastosowania niezwykle niewygodnych, a wręcz uciążliwych obostrzeń epidemiologicznych.

 

W imieniu zmarłej Mamusi pragnę przekazać  podziękowanie za każde dobro Jej wyświadczone, szczególnie Moim BRACIOM:

 

Marysiowi – za jego codzienną opiekę, pielęgnację, obecność i permanentne wspieranie w każdej Jej potrzebie, szczególnie w sprawach egzystencjalnych, a również w ułatwianiu praktyk religijnych, zwłaszcza stwarzanie warunków do przyjmowania Komunii Świętej; 

 

Ziuteczkowi – za udzielanie potrzebnej opieki medycznej, za zatroskanie o stan zdrowia i błyskawiczne reakcje w związku ze zmieniającymi się potrzebami podtrzymywania życia Mamusi i głęboką wiarę w możliwość współdziałania w tej walce nawet  z NAJWYŻSZYM;

 

Grzesiowi – za systematyczne doglądanie i umiejętność codziennego wspierania Mamusi poprzez częste dojazdy z Wiednia, wielokrotne zapraszanie i zabieranie Mamusi na zwiedzanie Wiednia i okolicy, co bardzo lubiła, za stale okazywane zainteresowanie, również skuteczną opiekę „na odległość”. 

 

Dziękuję Wszystkim Wnukom i Prawnukom za odwiedzanie Jej i okazywaną życzliwość. Jednak w sposób szczególny, dziękuję bardzo ciepło Krzysiowi i Andrzejkowi za bieżące prowadzenie spraw codziennych, drobnych, takich jak m.in.: zakupy, obsługa pocztowo-bankowa, przynoszenie towarów i odnoszenie odpadów.

 

Dziękuję Synowym, pozostałym  bliskim krewnym, za okazywaną życzliwość za przyjmowanie Jej w Waszych domach, za odwiedziny, szczególnie teraz, w okresie coraz częściej występujących objawów słabości i choroby.

 

Dziękuję wszystkim Sąsiadom oraz Osobom, które w miarę potrzeb bezinteresownie Ją wspierały.

 

W sposób szczególny pragnę podziękować służbom medycznym – lekarzom, pielęgniarkom, pracownikom Ratownictwa Medycznego z Czechowic-Dziedzic, Bielska-Białej, Pszczyny, Katowic, Zawiercia.

 

Mamusia otrzymała od Państwa wielokrotnie pomoc i komfort przeżycia. Jesteśmy za to niezmiernie wdzięczni. Jednocześnie w imieniu mojej Mamusi przepraszam każdego, komu nawet niechcący, wyrządziła najmniejszą nawet przykrość. Proszę o przyjęcie tych naprawdę szczerych i pokornych przeprosin.

 

Pragnę również w naszym imieniu podziękować artystom za uświetnienie swoją wirtuozerią instrumentalną, śpiewem, jakością wykonania i nadanie rangi i znaczenia tej z natury smutnej, chociaż wzbudzającej refleksje, ceremonii.

 

Przed Państwem w dniu dzisiejszym wystąpili Kamil Krzanowski – skrzypce z akompaniamentem organowym w wykonaniu Żony Jolanty Krzanowskiej, która obok Parafialnego Organisty poprowadziła instrumentalną część ceremonii, grając na organach. Ze specjalnym programem  wystąpił także Tenor Opery Wrocławskiej Pan Rafał Majzner, wokalny wychowanek Pani Barbary Bielaczyc, Pracownika Merytorycznego Miejskiego Domu Kultury, która honorowo zorganizowała cały koncert, a jednocześnie wystąpiła jako sopran w duecie z Rafałem Majznerem. Koncert ten uświadomił uczestnikom jak wielki potencjał posiada Miasto Czechowice-Dziedzice, znane z pięknych tradycji rodzących się tutaj i rozwijających talenty muzyczne wielkich kompozytorów m.in. takich jak: Andrzej Krzanowski, prof. dr hab. Józef Świder i Jego Żona Krystyna czy współcześnie prof. dr hab. Anna Szostak-Myrczek z Zespołem Śpiewaków Miasta Katowice – Camerata Silesia, którego powstanie czerpie z „korzeni – muzycznych tradycji czechowickich”.

 

Dostojni Księża, Panie Burmistrzu, Prezesi, Przyjaciele, Rodzino, Sąsiedzi.


Jestem przekonany, że Mamusia „ pomimo dojrzałego już wieku”, tam gdzie teraz jest, została powołana do innej, nowej, dalszej służby, bo skoro Pan Bóg na ziemi posługuje się ludźmi w realizacji Swoich planów, pewnie i tam tych najbardziej sprawdzonych, emocjonalnie ukształtowanych,  wykorzystuje odpowiednio. Na pewno jest już razem, ze swoim Synem Jackiem i Mężem Władysławem.

 

Myślę, że  nie tylko w naszym Województwie Śląskim, znane jest, stare jak świat powiedzenie, że „młody może umrzeć, a stary musi”.

 

Śmierć moich Rodziców w wieku dojrzałym (Mamusia 95 lat, Tatko 86), a Brata w wieku młodzieńczym (27 lat – białaczka szpiku) – mogłyby potwierdzić powyższe powiedzenie.

 

Mam jednak świadomość, iż pomiędzy zbyt młodym wiekiem a zbyt dojrzałym, różnica jest niewielka.

 

Ta konstatacja jest zaadresowana do nas, bez względu na nasz wiek”.

 

 

Tadeusz Donocik 

Najstarszy Syn Śp. Emilii Donocik

Najnowsze