O tzw. kredytach frankowych jako problemie społecznym, sytuacji prawnej osób posiadających kredyty we frankach, możliwościach i procedurach unieważnienia umowy z bankiem, zawierającej niedozwolone klauzule, mówi Paweł Halabowski, adwokat i właściciel Kancelarii Adwokackiej Halabowski, specjalizującej się w pomocy frankowiczom.

 

 

Pomoc tzw. frankowiczom była jednym z głównych haseł wyborczych m.in. w kampanii prezydenckiej w 2015 r. Chyba trudno o wskazanie grupy społecznej, która usłyszała na wiecach więcej obietnic niż właśnie osoby zaciągające kredyty, najczęściej hipoteczne, we frankach szwajcarskich i została na lodzie. Tylko właściwie dlaczego powinni liczyć na interwencję rządu w swojej sprawie? W potocznej świadomości – sami są sobie winni. Trzeba mieć świadomość ryzyka, że sytuacja na rynkach finansowych może się zmienić i brać kredyt w walucie, w której się zarabia?!

Jedną z moich kluczowych zasad jest bycie z daleka od polityki. Róbmy swoje. Róbmy to, na co mamy realny i namacalny wpływ. Dziś już wszyscy wiemy, że rządzący frankowiczom nie pomogą. Próba pomocy, czyli wprowadzenie tak zwanej ustawy antyspreadowej, rozwiązywała jedynie wierzchołek góry lodowej. O kredytach tzw. frankowych można kolokwialnie powiedzieć “widziały gały, co brały”, ale przewrotnie należy stwierdzić, iż banki „wiedziały, co oferowały”.

 

W 2005 roku Związek Banków Polskich przeprowadził spotkania zespołu roboczego 10 największych banków w Polsce. 1/3 z nich opowiedziała się za całkowitym zakazem udzielaniem kredytów indeksowanych w Polsce, reszta za istotnym ich ograniczeniem. Wynikało to z ryzyka po stronie banku w postaci negatywnego wpływu na duże grupy społeczne, ryzyka reputacji, ryzyka misselling’u i ryzyka kredytowego. Banki twierdziły, że dla kredytobiorców największym ryzykiem było to, iż w przypadku sprzedaży kredytowanej nieruchomości, aktywa te nie wystarczą na pokrycie całości długu. Banki o tym wiedziały już w 2005 roku, a więc przed powszechnym i masowym udzielaniem przez nie tego instrumentu finansowego. Chęć dużego zysku przewyższyła jednak nad dobrem społecznym. Dzięki, m.in. tej decyzji, straciły w opinii publicznej reputację instytucji zaufania publicznego, a zaczęły być postrzegane, jako zwykli przedsiębiorcy, których jedynym celem jest wypracowanie dużego zysku. Pokłosiem tego była również utrata Bankowego Tytułu Egzekucyjnego. Nikt nie powiedział ludziom, że tak naprawdę podpisują toksyczny instrument finansowy. W umowach kredytów frankowych nie chodzi przecież o to, że frank szwajcarski zdrożał i to obecnie nawet dwukrotnie, ale chodzi o to, że kredytobiorcy mają niczym nieograniczone zobowiązanie wobec banku.

 

Dla przykładu, biorąc kredyt na 100 000 zł po 10 latach kredytobiorca może spłacić 1 000 000 zł, a i tak nie będzie to wystarczające, żeby spłacić w całości kredyt. To tak jakbym podpisał z moim klientem umowę na 30 lat i świadczył mu pomoc przez 5 godzin miesięcznie, za każdym razem kształtując dowolnie cenę moich usług. W jednym miesiącu byłaby to stawka 100 zł za godzinę pracy, a w drugim 10 000 zł za dokładnie taką samą pomoc. W jednym miesiącu 500 zł, a w drugim 50 000 zł. Tak jednak wyglądają klauzule zawarte w umowach kredytowych tzw. frankowych. Wyłącznie bank steruje wysokością miernika wartości, a więc CHF. W jednym miesiącu 1000 CHF po 3,50 zł a w drugim 1000 CHF po 200 zł. Raz 3500 zł a raz 200 000 zł za jedną ratę. Niestety, wynika z tego, że zarobek banku w takich umowach to tak zwane “The Sky Is The Limit”.

 

Jak obecnie, w 2022 roku, wygląda sytuacja frankowiczów, czy nastąpiły w ostatnim czasie jakieś istotne zmiany prawne w orzecznictwie?

Zmiany w głównym nurcie unieważnienia umów kredytowych nieznacznie się zmieniają, na przykład w kwestii przedawnienia. Przedawnienie liczy się od momentu, w którym kredytobiorca dowiedział się że w umowie znajdują się klauzule niedozwolone. Zazwyczaj był to moment, w którym umowa kredytowa została przeanalizowana przez Prawnika. W praktyce oznacza to, że żadna rata kapitałowo-odsetkowa się nie przedawniła. Kredytobiorca może odzyskać każdą ratę, nawet taką, którą zapłacił 20 lat temu. Sposób rozliczenia z bankiem również się zmienił. Wcześniej sądy zasądzały różnicę pomiędzy tym, co otrzymali kredytobiorcy, a tym ile wpłacili w sumie rat.

 

Dla przykładu, zaciągnęli kredyt w wysokości 100.000 zł, a spłacili w postaci rat 130.000 zł. Sąd wówczas zasądzał kwotę 30 000 zł. Obecnie powinien zasądzić 130 000 zł. Warto przy tym pamiętać, że pomimo spłaty łącznej wartości 130.000 zł przez ostatnie 15 lat, do spłaty pozostaje jeszcze ok. 110.000 zł, czyli wciąż więcej niż kredytobiorca rzeczywiście pożyczył z banku. A to wszystko w połowie okresu kredytowania. Pojawia się w tym miejscu ważna kwestia, czyli tzw. Teoria Dwóch Kondykcji, gdzie strony umowy muszą sobie zwrócić to, co sobie wzajemnie świadczyły. Innymi słowy Bank jest zobowiązany zwrócić łącznie wszystkie spłacone raty, podczas gdy kredytobiorca jest zobowiązany zwrócić kwotę kredytu jaką otrzymał z banku.

 

W omawianym przypadku, po prawomocnym sądowym rozstrzygnięciu, bank musi zwrócić kredytobiorcy kwotę równą wszystkim spłaconym ratom w okresie trwania kredytu. Po otrzymaniu przelewu z banku, kredytobiorca w oparciu o ten sam wyrok sądowy, jest zobowiązany zwrócić kwotę jaką rzeczywiście pożyczył z banku przy zawieraniu umowy. Innymi słowy wpierw płaci bank, a kredytobiorca rozlicza się w drugiej kolejności.

Bank ma być pozbawiony zysku, o czym mowa w art. 45 ust. 1 ustawy o kredycie konsumenckim oraz dyrektywy 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunkach w umowach Konsumenckich, które wskazują, iż sankcje dla przedsiębiorców (w tym przypadku banków) muszą być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające, by już nigdy w przyszłości nie stosowały podobnych klauzul. Obecnie, takich produktów już nie ma polskim rynku, gdyż tego typu kredyty od przeszło 10 lat nie są udzielane. Opierając się na wspomnianych dyrektywach unijnych o których powyżej, uznaje się że roszczenia banku z tytuły wynagrodzenia za korzystanie z kapitału są bezpodstawne.

 

Na rynku usług prawniczych ciągle przybywa ofert skierowanych do posiadaczy kredytów frankowych. Czym na tym tle wyróżnia się propozycja pomocy przygotowana przez Kancelarię Halabowski?

Kancelaria Adwokacka Halabowski już od 2017 roku, czyli jako jedna z pierwszych Kancelarii na terenie województwa śląskiego, specjalizuje się w sprawach tzw. kredytów frankowych. 5 lat doświadczeń w prowadzeniu tzw. spraw frankowych, pozwoliło nam wypracować procedury oraz standardy pracy dla takich spraw. Znakomicie rozumiemy, że często taki proces jest najważniejszym, najbardziej wartościowym i często pierwszym w życiu kontaktem naszego Klienta z systemem sądowniczym. Wiemy jakie emocje towarzyszą naszym Klientom, potrafimy ich zrozumieć i sprawnie przeprowadzić przez cały proces postepowania sądowego. Obserwujemy również zmieniające się wymagania i dostosowujemy pracę naszej Kancelarii do oczekiwań naszych Klientów. Oszczędności naszych klientów z tytułu unieważnienia umów kredytowych to już przeszło 7 milionów złotych.

 

Pierwszy prawomocny wyrok w sprawie frankowej uzyskaliśmy już w połowie 2019 roku, a więc jeszcze przed wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Państwa Dziubak. W ciągu 11 miesięcy od złożenia pozwu uzyskaliśmy prawomocne orzeczenie sądu. To pokazuje że pomimo braku w tamtym czasie orzeczeń trybunałów UE, potrafiliśmy przygotować się w sposób który pozwolił uzyskać korzystny wyrok dla naszego Klienta w bardzo krótkim czasie. Zaryzykuję stwierdzenie że w tamtym okresie niewielu potrafiło zrobić to w krótszym czasie. Jesteśmy z tego dumni. Rezultaty przewyższają często nasze oczekiwania. Jednakże najdłużej prowadzone przez nas postępowanie w pierwszej instancji trwa do tej pory od przeszło 4 lat. Niestety ani my, ani żadna inna kancelaria w Polsce nie ma wpływu na przewlekłość procedur sądowych. Spotykamy się z tym, że są na rynku podmioty obiecujące osobom z kredytami frankowymi krótki czas przeprowadzenia procesu. Z przykrością muszę stwierdzić że często jest to wprowadzanie Klienta w błąd, tylko po to by móc podpisać z nim umowę. Obecnie nie należy się nastawiać, że zakończymy proces w pierwszej instancji w terminie krótszym niż 4 miesiące. Może to potrwać nawet 2 lub 3 lata. Prowadząc postępowania w całej Polsce, doświadczyliśmy już przewlekłości postępowania, w tym przed Rzecznikiem Finansowym, na które w żaden sposób nie mieliśmy wpływu. Jednakże wiemy, w jaki sposób przeprowadzać proces sądowy oraz wykształciliśmy tak zwaną szybką ścieżkę procesową, w której pomagamy sądowi wydać orzeczenie w czasie około 6 miesięcy od złożenia pozwu.

 

Na pewno jedno z pierwszych pytań klientów brzmi – ile to mnie będzie kosztować?

Niezbędnymi opłatami, wymaganymi, aby wytoczyć powództwo przeciwko bankowi są opłata od pozwu w maksymalnej wysokości 1000 zł oraz opłata skarbowa od pełnomocnictwa w kwocie 17 zł. Przeprowadzamy frankowiczów na jasną stronę mocy. Na wynagrodzenie Kancelarii z tytułu prowadzonej sprawy, wpływa wiele czynników. Stąd określenie konkretnej kwoty byłoby bardzo nieprofesjonalne. Najlepszym przykładem jest choćby siedziba sądu przed którym odbywa się proces. Jak można podejrzewać koszty prowadzenia procesu przed sądem w Katowicach, gdzie mamy siedzibę, wobec kosztów prowadzenia procesu w Warszawie, Łodzi czy Poznaniu mogą się różnić. A to jeden z wielu elementów wpływających na nasze wynagrodzenie. By móc złożyć Klientowi propozycję, na wstępie musimy przeanalizować jego umowę, wtedy w oparciu o pełną wiedzę, potrafimy znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące obydwie strony. Świadczy o tym liczne grono już usatysfakcjonowanych osób, które „wyzwoliły się” od kredytów frankowych, dzięki naszej pomocy.

 

Dlaczego warto zdecydować się na wejście na drogę walki sądowej z bankiem? Wiele osób ma obawy przed takimi działaniami. Czy są uzasadnione?

Kredyty frankowe to problem społeczny. Społeczeństwo nie lubi problemów. Społeczeństwo nie chce mieć problemów. Nie chce mieć do czynienia z organami sprawiedliwości. Społeczeństwo ponadto nie zna i nie rozumie języka prawniczego, tak jak ja nie rozumiem języka programistów i jakiegokolwiek innego języka tzw. branżowego. Widzą ludzi w garniturach, togach. Ludzie obawiają się wejść na salę sądową, bo jest to coś poważnego i nieprzewidywalnego. Widzimy w różnych programach telewizyjnych, z całą otoczką sądownictwa, co dzieje się na salach sądowych. Ludzie dziwnie zachowują się, krzyczą, kłócą się, wrzeszczą, ponieważ bez tego telewizja nie sprzeda swojego czasu reklamowego. Może i rzeczywiście zdarzają się tego typu sytuacje w sprawach rodzinnych, karnych, ale z pewnością nie w sprawach frankowych.

 

Jedną osobą, którą należy przekonać do swoich racji jest sędzia. Sędzia jest osobą poważną, wyedukowaną i znakomicie znającą realia prawa. Osobą, która rozsądza spór i która ma władzę. Proszę sobie wyobrazić, że jeżeli sędzia ma 5 spraw w ciągu dnia, czyli około 100 spraw w skali miesiąca, to doskonale rozumie, o co chodzi. Można pokusić się o stwierdzenie, że na sali sądowej jest tak, że jedna ze stron kłamie albo nie mówi całej prawdy. Jeżeli umowa kredytowa ma niedozwolone postanowienia, to sędzia o tym wie i potrafi to rozpoznać. Potrafi również zbadać, kto mija się z prawdą, nawet, jeśli chodzi o pełnomocnika banku. Pomimo sztabu wykwalifikowanych prawników, którzy obsługują banki, to jednak ich prawnicy dali zielone światło, by takie umowy z klauzulami niedozwolonymi pojawiły się na rynku, a następnie zostały unieważniane przez niezawisłe sądy. Dlatego warto być spokojnym, gdyż Sędzia – profesjonalista – jest na sali rozpraw gospodarzem i w cywilizowany sposób może zmienić twoje życie. Jeżeli pojawiłby się trudny moment w procesie, to od tego jestem ja, który wytłumaczy wcześniej wszelkie niuanse i wątpliwości oraz pomoże znaleźć właściwą ścieżkę, właściwą drogę oraz właściwy cel w sposób optymalny. Przeprowadzę przez proces w sposób bezpieczny i wygodny, oszczędzając przy tym czas oraz pieniądze moich klientów.

Orzecznictwo w sprawach frankowych w ostatnich latach gruntownie się zmieniło. Ogromna ilość spraw kończy się unieważnieniem umowy oraz oddaniem wszystkich wpłaconych rat kredytobiorcom. Za sprawą pandemii COVID-19, rozprawy w ogromnej większości odbywają się za pomocą środków porozumiewania się na odległość, a wiec popularnie nazywanymi „zdalnymi rozprawami”. Jeszcze bardziej zwiększa to komfort dochodzenia swoich roszczeń, zwłaszcza, że nie trzeba poświęcać ogromnej ilości czasu na dojazd do budynku sądu.

 

 

Jakie kroki należy podjąć? Od czego zacząć. Wielu kredytobiorców jest już na ostatniej prostej spłacania rat. Czy ciągle mogą liczyć na np. na unieważnienie umowy?

Można starać się o unieważnienie kredytu wciąż spłacanego i to niezależnie od tego czy zbliżamy się już do końca spłaty rat. Odzyskujemy także różnicę pomiędzy wypłaconym kapitałem, a sumą wpłat wpłaconych do banku w przypadku kredytu już całkowicie zamkniętego bądź wypowiedzianego przez bank. Wszystkim, którzy są zainteresowani unieważnieniem umowy kredytu frankowego proponujemy spotkanie czy to w formie on-line czy na żywo, na którym przeanalizujemy umowę oraz aneksy do niej zawarte, pod kątem unieważnienia umowy kredytowej, a następnie omówimy kolejne kroki postępowania. Umowę analizujemy kilkukrotnie przez niezależne osoby z naszego zespołu tak, aby mogli się Państwo czuć bezpiecznie. Przygotowujemy wszelkie wezwania, wnioski, pisma procesowe, odbieramy korespondencje sądową, aby kredytobiorcy mogli się zająć własnymi sprawami. Jedyne, czego oczekujemy to około 2-godzinne spotkanie, na którym przed terminem rozprawy tłumaczymy, jak zachowywać się w sądzie, gdyż doskonale zdajemy sobie sprawę, że dla wielu z kredytobiorców będzie to pierwszy raz, gdy znajdą się w sądzie.

 

 

Sądownictwo działa opieszale. Jak długo, przeciętnie, trwa taka sprawa sądowa?

Pewnie nikogo nie zaskoczę, jeśli odpowiem, że to zależy. Sporo zależy od tego, jaki jest wpływ spraw do referatu w danym sądzie. Niezależnie od powyższego, w mojej ocenie, postępowania w sprawach frankowych są prowadzone przez sądy coraz sprawniej, o czym wspominałem wcześniej.

 

 

Czy banki są skłonne do wyboru rozwiązań polubownych, ugody albo mediacji?

Z mojego doświadczenia wynika, że banki rzeczywiście coraz częściej skłaniają się ku rozwiązaniom polubownym w celu zakończenia sporu z frankowiczami, proponując zawarcie ugody dopiero na etapie sądowym. Jednakże, drugie dno polega na tym, że ugoda zawierana jest wyłącznie na warunkach banku. Tak jak przy podpisywaniu umowy, wzoru porozumienia z bankiem nie wolno w jakikolwiek sposób zmieniać. Albo przyjmuje się propozycję banku, albo nie. Niektóre osoby, które podpisały ugodę z bankami, obecnie mogą mieć, i prawdopodobnie mają kolejny problem. Od 9 miesięcy referencyjna stopa procentowa wzrosła z poziomu 0,1% do 6%, to najwyższy poziom od czerwca 2008 roku. Przekładając to bezpośrednio na wzrost raty kredytowej, mówimy o zmianie wysokości raty, z ok. 1400 zł na ok. 2600 zł miesięcznie. Jak to wygląda z większymi jeszcze kredytami – wolę już nie mówić. Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że unieważnienie umowy jest i będzie rozwiązaniem najkorzystniejszym, i moim zdaniem jedynym, dla kredytobiorców.

 

 

Z reguły mówi się o frankowiczach konsumentach, a pomija się grupę przedsiębiorców w podobnej sytuacji. Czy firmy mogą również liczyć na pomoc w spłacie kredytu frankowego?

Frankowicze-przedsiębiorcy również mogą liczyć na unieważnienie umowy, dzięki uchwale podjętej przez Sąd Najwyższy w kwietniu tego roku. W jego ocenie jednostronne oznaczenie przez bank kursu waluty właściwej do wyliczenia wysokości zobowiązania oraz ustalenia wysokości rat kredytu kredytobiorcy, również przedsiębiorcy, jest sprzeczne z naturą kredytu. Uchwała ta stanowi, bardzo poważny argument na rzecz frankowiczów przedsiębiorców w walce z bankami o unieważnienie umowy. Wynika z niej wprost, że osoby prowadzące działalność gospodarczą mogą domagać się unieważnienia wadliwych umów kredytowych na zasadach analogicznych do osób fizycznych.

 

 

Kancelaria Adwokacka Halabowski specjalizuje się nie tylko w pomocy frankowiczom. Na jaką obsługę prawną mogą liczyć państwa klienci?  

Oprócz pomocy „frankowiczom”, „eurowiczom”, „funtowiczom” i „dolarowiczom” pomagamy wydobyć się ze spirali zadłużenia poprzez upadłość konsumencką. Pomagamy przedsiębiorcom w bieżącej obsłudze prawnej. Uzyskujemy odszkodowania, nie tylko od ubezpieczycieli, ale również od zakładów górniczych poprzez występowanie w sprawach tzw. szkód górniczych. Nasi klienci mogą liczyć na profesjonalną obsługę prawną, dzięki której nie muszą koncentrować się na wymaganych formalnościach.

 

 

Niedawno przystąpiliście do grona Firm Członkowskich Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach. Co wpłynęło na decyzję dołączenia do przedsiębiorców w ramach instytucji samorządu gospodarczego?

Cenię sobie przynależność do grona aktywnych osób oraz ciągły rozwój zawodowy. RIG posiada duże doświadczenie w transferze wiedzy i technologii, niezbędnych do stania się nowoczesnym przedsiębiorstwem. Pomimo mojej krótkiej historii w Izbie, znalazłem tutaj osoby kreatywne, z pomysłem na życie i biznes, dzięki czemu mogę garściami korzystać oraz dzielić się swoją wiedzą i niezbędnym doświadczeniem.

 

Rozmawiała Jaga Kolawa

 

Wywiad ukazał się w czerwcowym wydaniu magazynu Business HUB „Wolny Rynek”.

 

Wersja online numeru do pobrania: CZYTAJ TUTAJ.

 

Najnowsze